Rezerwowi odmieniają losy meczu. Stal Stalowa Wola 2:1 Sandecja Nowy Sącz.

    

    Marcowy maraton Stal Stalowej Woli właśnie dobiegł końca. Zespół ten w zaledwie jedenaście dni, aż czterokrotnie pojawił się na boiskach 2 ligi. Swój bieg rozpoczął od przegranej u siebie (0:1) z liderem tabeli KKS Kalisz. Następnie zespół Ireneusza Pietrzykowskiego zanotował dwa remisy. Na Hutniczej udało się wyrównać w końcówce meczu z Wisłą Puławy, z kolei w Krakowie nie udało się utrzymać przewagi jednego gola z Hutnikiem. Mecz z Sandecją miał być zatem przełamaniem złej passy i zdobyciem trzech punktów. Co więcej, zwycięstwo to miało podtrzymać szasnę dla klubu na grę o awans do pierwszej ligi. Tym bardziej, że wśród kibiców i piłkarzy, utrzymanie pozycji w top sześć staje się głównym priorytetem. W mojej relacji w listopadzie z meczu z GKS Jastrzębie pisałem o dwóch zespołach, które biją się o utrzymanie i chyba wszyscy fani zielono-czarnych marzyli tylko o tym. Od tego zwycięstwa, drużyna Stali przegrała tylko raz i jako beniaminek swoją formą i umiejętnościami sprawiła sporą niespodziankę. Dla trenera na ten moment głównym celem jest zdobycie 46 punktów, które jak sądzi pozwoli na utrzymanie się w tej klasie rozgrywkowej. To skromne podejście, myślę, że z kolejki na kolejkę z pewnością ulegnie zmianie, bo jak mówi przysłowie "apetyt rośnie wraz z jedzeniem".

    Sandecja Nowy Sącz w ubiegłym roku spadła z pierwszej ligi i była ostatnim zespołem w tabeli, wówczas drużynę prowadził Tomasz Kafarski. W obecnym sezonie, w rundzie jesiennej za sterami klubu stanął Łukasz Surma, który tak jak poprzednik, nie sprostał zadaniu i ekipa z Nowego Sącza po raz kolejny pojawiła się w strefie spadkowej. Tym razem zarząd klubu nie czekał dłużej i w przerwie zimowej dokonał kolejnych zmian kadrowych. Drużynę oddano w ręce Roberta Kasperyczka, który w przeszłości już miał okazję pracować z biało-czarnymi. Efektu ze współpracy jak nie było, tak dalej nie ma i wygląda na to, że widmo spadku do trzeciej ligi zbliża się nieuchronnie. Forma jaką prezentuje zespół, a dokładniej formacja obronna, pozostawia wiele do życzenia. Straconych czterdzieści bramek jest najgorszym wynikiem w lidze i patrząc na kwietniową rozpiskę ciężko będzie o zachowanie czystego konta. Do końca sezonu zostało osiem kolejek. Do teoretycznych 40 punktów dających utrzymanie, brakuje drużynie pięciu zwycięstw, do tej pory przez cały sezon Sączersi zdołali wygrać tylko sześć razy, myślę że taka statystyka w pełni oddaje sytuację w jakiej znajduje się klub. Wygląda na to, że nowy sezon na nowo wybudowanym stadionie, Sandecja rozegra w trzeciej lidze. 

    Piłka nożna powinna być ciekawa, dynamiczna, dawać momenty zaskoczenia, wzbudzać emocje wśród widzów, a przede wszystkim powinna "cieszyć oko". Tymczasem pierwsza połowa w Stalowej Woli tak jakby się nie odbyła. Co prawda drużyny były na murawie i rozegrały pełne czterdzieści pięć minut, tylko że po prostu według mnie były one bezwartościowe. Konkretnych zagrożeń na bramkę nie uświadczyliśmy, jakościowych podań również, dryblingów żadnych nie zapamiętałem, a strzały na bramkę były bardzo niecelne. W sumie można powiedzieć, że zespoły kontrolowały grę i żadna z nich nie chciała podjąć ryzyka i podejść wyżej pod przeciwnika. Natomiast po przerwie, otrzymaliśmy piękną i szybką piłkę na którą warto wydać trzydzieści złotych. Stalówka zaraz po gwizdku ruszyła z impetem do ataku i w pięćdziesiątej drugiej minucie po dośrodkowaniu Damiana Urbana sytuacji nie wykorzystał młodziutki siedemnastoletni Batrosz Pioterczak. Minutę później po indywidualnej akcji w polu karnym Sukiennickiego ofiarnie, wślizgiem blokuje strzał obrońca Dawid Szufryn. Trzeciej okazji nie zmarnował Jakub Górski i w sześćdziesiątej szóstej minucie pięknym uderzeniem z dystansu nie daje żadnych szans na obronę bramkarzowi. Dziesięć minut później kapitalnym trafieniem, dającym wyrównanie, popisuje się Radosław Gołębiowski. Z blisko dwudziestu metrów z podbitej piłki, lewą nogą idealnie uderza na bramkę i kto wie czy tym strzałem nie zapisze się do grona najładniejszych bramek w sezonie. W końcówce spotkania Stalowa znowu ruszyła do ataku i po raz kolejny po indywidualnej akcji Sukiennickiego zielono-czarni mogli wyjść na prowadzenie, tym razem drużynę gości ratuje słupek. Zwycięskiego gola po katastrofalnym kryciu w polu karnym zdobywa Arkadiusz Ziarko. Gospodarze zapisują trzy punkty i tym samym wciąż utrzymują się w grze o awans. 

    Mecz rozpoczął się zdecydowanie w drugiej połowie i oba zespoły miały swoje momenty żeby zgarnąć całą pulę punktów. Zmiany jakie wprowadzono po przerwie okazały się kluczowe dla przebiegu spotkania. To właśnie rezerwowi byli strzelcami wszystkich goli i to oni byli odpowiedzialni za siłę napędową w ataku. 



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Pierwsza porażka Stali - Pierwsza wygrana Radomiaka. Relacja z meczu Radomiak Radom 2:1 Stal Mielec.

Mecz po którym zwolniono trenera. Cracovia 2:2 ŁKS Łódź.