Podział punktów w Radomiu. Kolejorz traci dwie bramki w końcówce meczu.
W Radomiu rozegrany został ostatni mecz tego roku kalendarzowego. Podopieczni Macieja Kędziorka zmierzyli się z ekipą Lecha Poznań. Gospodarze po osiemnastu rozegranych spotkaniach uzbierali dwadzieścia trzy punkty, strzelili dwadzieścia dwie bramki i stracili dwadzieścia jeden. Chyba śmiało można pokusić się o stwierdzenie że w rundzie jesiennej forma biało-zielonych była po prostu przeciętna. Z tego powodu doszło do zmian kadrowych. Początkiem grudnia ówczesnego trenera Constantina Galca zastąpił wspomniany Maciej Kędziorek. Swój debiut w roli trenera Radomiaka rozpoczął od wysokiego zwycięstwa nad Widzewem 0:3. W następnym meczu rozegranym na domowym boisku z Górnikiem Zabrze podzielił się punktami, pomimo przewagi jednego zawodnika już od 51 minuty. Start, trzeba przyznać, całkiem niezły. W dwóch meczach zdobył cztery punkty, cztery gole i stracił tylko jedną bramkę. Do tej pory Maciej Kędziorek pełnił rolę głównie asystenta trenera w takich klubach jak Raków Częstochowa (Marek Papszun), Arka Gdynia (Mamrot/Marzec) i Lech Poznań (Maciej Skorza/John van den Brom). Trzeba przyznać że CV wygląda bardzo przyzwoicie i dla Radomiaka zatrudnienie takiego trenera powinno poprawić sytuację w tabeli. Zatem mecz z Lechem był świetną okazją do sprawdzenia jego trenerskich umiejętności. Przeciwnika znał bardzo dobrze co zresztą sam podkreślił na konferencji przed meczowej:
" - Teraz przed nami rywal z najwyższej półki, Lech Poznań. Zespół na którym ciąży presja wygrania tego meczu. Zespół który jest po dwóch porażkach u siebie i to oni są biorąc pod uwagę budżety klubowe zdecydowanym faworytem. Lech ten mecz musi wygrać, tego oczekują kibice poznańscy, wiem jaka jest tam presja i wiem jakie są tam duże oczekiwania i myślę że każdy inny wynik będzie dla nich rozczarowaniem ... Mam wiedzę, nie będę tu ukrywał, jak Lech gra. Wiadomo że ta jakość piłkarska jest na wysokim poziome, ale też wiem co nie co o słabszych stronach Lecha i jak w poprzednich tygodniach, tak teraz pod to się przygotowywaliśmy i myślę że czymś Lecha zaskoczymy." Przypomnę tylko że w drugiej kolejce w Poznaniu Radomiak przegrał z Lechem 2:0.
"- Mamy duży problem, który nie był tak intensywny w poprzednim sezonie, strzelamy zbyt mało bramek. Myślę że straciliśmy zbyt wiele punktów. Nie przez to, że "zabijają nas" w trakcie gry, czy są od nas lepsi. Tracimy punkty przez błędy indywidualne i mówiłem o tym wiele razy."
Takimi słowami John van den Brom określił sytuację Lecha w obecnym sezonie. Kolejorz który zajmuje trzecie miejsce w tabeli z dorobkiem trzydziestu dwóch punktów, w ostatnich pięciu meczach zdobył zaledwie cztery gole i tyle samo stracił. W dodatku Mikael Ishak odbywający karę za ilość zdobytych żółtych kartek, nie przyjechał do Radomia. Wyraźny spadek formy zaliczył Filip Marchwiński. Artur Sobiech bez minut na boisku, a Adriel Ba Loua z powodu kontuzji wypadł z gry na kilka tygodni. Światełkiem w tunelu pozostaje Kristoffer Velde którego strzelona bramka dała zwycięstwo w Kielcach. Natomiast w Poznaniu coraz głośniej mówi się o zmienia trenera. Obecna pozycja i forma drużyny dla wielu kibiców jest delikatnie mówiąc poniżej oczekiwań. Skutkiem tego jest coraz większa presja wywierana na całej kadrze, a ta niekoniecznie może mieć pozytywny wpływ na zawodników. Zatem wynik spotkania z Radomiakiem może być odpowiedzią na pytanie co dalej z trenerem Lecha i czy przerwa zimowa będzie okazją do wprowadzenia zmian personalnych u niebieskich.
Mecz rozpoczął się o godzinie 20:00 i przez pierwsze dwadzieścia pięć minut jedyne show jakie zobaczyliśmy na Struga 63, to te stworzone przez kibiców Radomiaka. Dopiero sytuacja wykreowana przez Rafała Wolskiego i Lisandro Semedo zakończona zablokowanym "strzałem" otworzyła nam widowisko. Konkretna i skuteczna odpowiedź gości nadeszła w trzydziestej minucie meczu. Doskonałym zagraniem na wolne pole do Joel Pereira popisał się Jesper Karlstrom, ten z kolei mocnym płaskim podaniem znalazł w polu karnym Nika Kvekveskiri. Gruzin z piątego metra uderzył z pierwszej piłki i drużyna Lecha Poznań objęła prowadzenie. Pięć minut po zdobyciu gola, swoich sił spróbował jeszcze strzałem z dystansu, lecz próba ta nie dała korzyści. Dwukrotnie do wyrównania w pierwszej połowie mógł doprowadzić Radom. Najpierw sytuacji sam na sam nie wykorzystał Edi Semedo, który pomimo tego że minął bramkarza nie był w stanie skierować piłki do bramki. Wielkie brawa za "interwencje" należą się dla goalkeepera Bartosza Mrożka. Z kolei druga sytuacja nastąpiła po stałym fragmencie gry. Rafał Wolski długą wrzutką w pole karne odnalazł Adama Abramowicza, ten odegrał główką na środek pola do Pedro Henrique. Zapewne w tym momencie wszyscy kibice widzieli już piłkę w siatce, ale słabe przyjęcie piłki nie pozwoliło najlepszemu napastnikowi zielonych na powiększenie dorobku strzeleckiego. Akcje zamknął jeszcze efektowną przewrotką która nie sprawiła problemu poznańskiemu bramkarzowi.
Początek drugiej połowy z pewnością należał do ekipy Johna van den Broma. Już w pięćdziesiątej minucie po dośrodkowaniu Alana Czerwińskiego piłka odbita przez obrońcę trafia pod nogi Joel Pereira. Ten w kapitalnym stylu markuje uderzenie i finalnie zdobywa gola strzałem z dziesiątego metra. Bez ogródek można powiedzieć że po przerwie gospodarze myślami byli jeszcze w szatni. Niefrasobliwość na boisku, brak czucia meczu i tego co dzieje się dookoła jasno pokazywały że Radomiak potrzebuje impulsu aby wejść ponownie w ten mecz. I ten impuls podarował im Jesper Karlstrom. Swoim przewinieniem w sześćdziesiątej czwartej minucie został ukarany drugą żółtą kartką, w konsekwencji czerwoną i musiał opuścić boisko. Przewagę zawodnika wykorzystał Maciej Kędziorek i dokonał kilku jakże kluczowych dla spotkania zmian personalnych. Na murawie pojawił się min. Leonardo Rocha, Jan Grzesik i Leandro. Na efekty tych zmian nie musieliśmy długo czekać. To właśnie Grzesik minutę po swoim wejściu posyła piłkę w okolicę jedenastego metra. Najszybciej do niej dobiega Dawid Abramowicz i mocnym uderzeniem zdobywa kontaktowego gola. Do podziału punktów Radom doprowadził w samej końcówce meczu. W doliczonym czasie gry bez zbędnej kalkulacji Leandro wrzuca piłkę po koźle w okolice piątego metra. Ta przypadkowo wpada pod nogi Leonardo Rocha a ten szybką reakcją posyła piłkę do siatki. Sędzia Daniel Stefański kończy spotkanie i na tablicy mamy wynik 2:2.
Na boiskowy splendor z pewnością zasługuje Rafał Wolski. Swoim stylem gry i determinacją zapracował na miano najlepszego zawodnika meczu. Duże uznanie dla nowego trenera zielonych Macieja Kędziorka za zmiany jakie wprowadził i to jak odmieniły one losy spotkania. Mecz pomimo naprawdę słabego początku był na pewno dla obu ekip bardzo wyczerpujący. Dla kibiców z kolei był pełen emocji i dramaturgii. Radość warchołów po końcowym gwizdku była ogromna.
Zmiana trenera
OdpowiedzUsuńWolski wygląda na to, że się odbudowuje.
OdpowiedzUsuń